facebook

wtorek, 16 lipca 2013

wtorek, lipca 16, 2013
4
Lekkoatletyczne zawody na Olimpiadzie w Londynie zdominowali sprinterzy z Jamajki, niewielkiego państwa na Karaibach. Komentatorzy telewizyjni byli zachwyceni jamajskim cudem sprinterskim. Okazało się, że tego zachwytu nie podzielała WADA, która zaczęła baczniej przyglądać się biegaczom z Jamajki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W niedzielę 14 lipca cały sportowy świat zmroziła wiadomość o kolejnej aferze dopingowej. Tym razem prysł jamajski cud. Po raz kolejny okazuje się, że cudów w sporcie nie ma. Sportowy cud zwykle oznacza oszustwo czyli doping.


11 lipca 6-letnią dyskwalifikację nałożono na jamajską sprinterkę Dominique Blake. W jej organizmie stwierdzono obecność niedozwolonych środków po raz drugi od 2006 roku.

Potem była już cała weekendowa seria. Na początek podano informacje, że na dopingu przyłapano Amerykanina Tysona Gaya. Nic dziwnego, Przecież tradycje dopingu w USA są najwyższej próby. Nauki Lance Armstronga i Justina Gatlina nie mogą się zmarnować w tym najbardziej umedalowionym państwie.

Zaraz potem podano informacje o przyłapaniu na dopingu kilku lekkoatletów z Jamajki. W organizmie 7-krotnej medalistki olimpijskiej Veroniki Campbell-Brown wykryto diuretyn, który może służyć do maskowania niedozwolonych substancji. Środki dopingujące (oksylofryna lub metylsynefryna) znaleziono w próbkach moczu Asafy Powella, dyskobolki Allison Randal, dyskobola Travisa Smikle i skoczka wzwyż Demara Robinsona.

Prysł mit cudownych niemieckich sportowców z NRD. 
Prysł mit Bena Johnsona. 
Prysł mit Marion Jones. 
Prysł mit Lance Armstronga. 
Ci sportowcy okazali się zwykłymi oszustami. Poza odebraniem im medali i tytułów (za wyjątkiem "sportowców" NRD, którym pozostawiono trofea) nie ponieśli żadnych konsekwencji. Ten proceder nigdy się nie skończy, jeżeli nie zostaną podjęte drastyczne kroki w stosunku do oszustów. Kilku letnie dyskwalifikacje nic nie dają. Potrzebne są inne działania.

Sportowcy przyłapani chociaż raz na dopingu powinni być zaznaczani w zawodach sportowych. Proponuję, aby taki sportowiec występował w czarnym ubiorze z białym napisem doping. To dyskryminacja ... zapewne wiele osób odpowie. Może tak, ale po pierwsze to oszuści, a po drugie nikt im nie karze uprawiać wyczynowego sportu i startować w zawodach. Oszust powinien wiedzieć, że w sporcie nie ma dla niego miejsca i najlepiej, aby zakończył karierę wyczynowego sportowca. Jak pokazuje praktyka sportowiec raz przyłapany na dopingu sięga po ten doping ponownie.

... i na marginesie ...

Gdy zobaczyłem, jak w niedzielę 14 lipca w wyścigu TdF Chris Froom kręci młynek pod Mont Ventoux ... to od razu przewinęły mi się przed oczami obrazy z wypisz, wymaluj takim samym młynkiem kręconym przez Lance Armstronga. Średnie prędkości na tegorocznym TdF są rekordowe. Co jest grane? Kolejny cud?

4 komentarze:

  1. Dla mnie kuriozum jest to, że byli oszuści wracają potem i występują na Igrzyskach Olimpijskich. Kocham sport i nie mogę znieść tego, że ktoś, kto złamał świętej prawa czystej rywalizacji, potem ogrzewa się w blasku olimpijskiego znicza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tego pasuje tylko jedno wyrażenie: idiotyzm. Przez całe życie trenowali, aby dla jednej chwili, medalu zaprzepaścić wszystko. Równie dobrze nie musieli wybierać sportu i pracować w fabrykach. Idiotyzm, idiotyzm i jeszcze raz idiotyzm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej sytuacji pasuje również określenie idiotyzm. Dla mnie jednak niedopuszczalna jest bezkarność tych Gatlinów, Marionów i Lanców. Oszukali miliony kibiców i co? Zabrali im tylko tytuły i nagrody. Za tym nie idzie żadna odpowiedzialność cywilna. Więc będą próbowali następni ... bo może uda się. W sumie NRDusom udało się. Nie zabrali im nawet medali!

      Usuń