facebook

środa, 31 lipca 2013

środa, lipca 31, 2013
4
Zobaczyć największe gwiazdy futbolu Messiego i Neymara w Polsce to dla wielu kibiców wielka sprawa. Jedyną okazją może być tylko mecz towarzyski i takie spotkanie zorganizowano na PGE Arenie w Gdańsku. Niestety, ale rozgrywki Ligi Mistrzów są tak zorganizowane, że spotkanie drużyny z polskiej Ekstraklasy z Barceloną są praktycznie nierealne, bo polskie drużyny nie awansują od 20 lat do Ligii Mistrzów.

Nie oszukujmy się. Dla Barcelony była to chałtura grana za pieniądze, ale dla nas już niekoniecznie. FC Barcelona zremisowała w towarzyskim meczu z Lechia Gdańsk 2:2. Co ciekawe, to Messi z kolegami musiał dwa razy gonić wynik. Oczywiście w Gdańsku nie wystąpił pierwszy garnitur piłkarzy z Katalonii, ale i tak powszechnie liczono się z dotkliwą przegraną, tym bardziej, że Barcelona w podobnym składzie strzeliła 7 goli kilka dni wcześniej Vålerendze w Oslo.

Zapewne Barcelona liczyła na spacerek, ale przeliczyła się. Bieniuk i Grzelczak strzelili gole, które zapewne zostaną im zapamiętane w Polsce. Szczególnie zaimponował mi Grzelczak, który po strzeleniu gola nagle uwierzył w siebie i zaczął od tej chwili grać na dużo wyższym poziomie. To niesamowite, ale w końcówce meczu to Lechia mogła zdobyć zwycięską bramkę.

Z wyciąganiem zbyt daleko idących wniosków z takiego meczu należy być ostrożnym. Jednak, jakby każda Polska drużyna grała z taką ambicją i zaangażowaniem, jak wczoraj Lechia,  to zapewne nie mielibyśmy kłopotów z awansowaniem do Ligii Mistrzów, jak nie w każdym, to przynajmniej w co drugim sezonie. Z poziomem piłki ligowej w Polsce nie jest aż tak źle, jak to niektórzy głoszą. Niestety to dziwne, że nasze drużyny mają potencjał piłkarski ... ale wielkie kłopoty z motywacją i ambicją. Przynajmniej tak to widzę.

4 komentarze:

  1. Cóż, Barcelona tylko się przebiegła. Holowali piłkę do pola karnego, potem chcieli obejść Lechistów wolnymi podaniami - a w przypadku braku chęci gry z ich strony, górowała niecelność.

    Dla mnie szokujące jest to, że w kontrakcie były zapisane rzuty karne! Ale piłkarzom Barcelony chyba nie chciało się ich rozegrać, bo uciekli do szatni.

    Gonitwa za koszulkami FCB była iście zabawna. Duda mało się nie zabił, biegnąc za Neymarem, a Deleu wziął od Messiego koszulkę w szatni(!), ale Messi jego koszulki nie chciał... Jak w Singapurze. A dziennikarze na moich oczach zabijali się o autograf Sancheza... jak w Tajwanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko ma swoje granice, ale jak widać granice absurdu są daleko posunięte. Koszulki, autografy i innego gadżety dla niektórych stanowią relikwie piłkarskie. Dla mnie jest to śmieszne.

      Usuń
  2. Nie mam nic przeciwko gromadzeniu autografów, koszulek przez zwykłych Kowalskich. Ale żeby dziennikarze z jęzorem na wierzchu biegali z kartkami za Sanchezem... Wstyd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nic nie mam przeciwko wszelkiemu zbieractwu, a nawet to popieram, ale są pewne granice. Po prostu nie trawię tego czatowania po autografy, proszenia o darmowe gadżety. Dla mnie wygląda to, jak żebranina.

      Po autograf można napisać np. do fan klubu, a koszulkę kupić ... za 100 euro (Barcelona).

      Usuń