facebook

czwartek, 16 kwietnia 2015

czwartek, kwietnia 16, 2015
2
Podwórkowa gra obrońców Bayernu Monachium doprowadziła ten klub do kompromitującej przegranej z FC Porto w pierwszym meczu 1/4 finału Ligii Mistrzów. 

Bawarczycy jechali na ten mecz w roli faworyta. Wydawała się, że wylosowali najsłabszego przeciwnika i droga do półfinału stoi przed nimi otworem. Co prawda drużyna z Monachium przetrzebiona jest przez kontuzje wielu czołowych graczy, ale obrona Monachijczyków wydawała się solidna.

Jednak to, co stało się w pierwszych 10 minutach meczu wstrząsnęło drużyną z Niemiec. Najpierw wielki Xabi Alonso wdał się w pojedynek z Jacksonem Martinezem, który odebrał mu piłkę i wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Neuera. Karny i ... tylko żółta kartka dla bramkarza Bayernu. Ricardo Quaresma zamienił karnego na bramkę i było 1:0 dla gospodarzy. Kilka minut później przez nikogo nie atakowany Dante źle przyjął piłkę, która odskoczyła mu na kilka metrów. Próbował poprawić swój błąd, ale lepszym refleksem popisał się Ricardo Quaresma, który zabrał mu piłkę i wyszedł sam na sam z Neurem. Po 9 minutach było 2:0 dla Porto. 
Wynik jest otwarty dopóki piłka w grze

Przed przerwą Bawarczycy zdołali strzelić jedną bramkę (Thiago Alcantara). Bramka dodała sił piłkarzom Bayernu. Przeważali i wydawało się, że odrobią stratę. Jednak w drugiej połowie meczu piłkarze FC Porto bronili się zaciekle i kontratakowali. Po jednym z takich kontrataków piłka przeleciała nad głową źle ustawionego Jerome Boatenga. Do piłki dopadł Jackson Martinez i plasowanym strzałem pokonał Neuera. 3:1 dla FC Porto!

Taki wynik utrzymał się do końca meczu. Sensacja!

Czy aby na pewno sensacja? Przypomnijmy sobie dwie przegrane na własnym stadionie Bayernu. Kompromitacja na inaugurację rewanżowej rundy Bundesligi z VfL Wolfsburg (1:4) i niedawne 0:2 z Borussią Monchengladbach. Bayern ma kłopoty w obronie i to na wszystkich pozycjach tej formacji. W meczu z FC Porto błędy popełniło trzech obrońców. Po każdym z tych błędów padła bramka. I jakie to były błędy! To były wielbłądy rodem z podwórka. Racjonalnie nie można wytłumaczyć tych błędów. Ktoś może powiedzieć, że to piłka właśnie. Gra błędów. I cały w tym jej urok. Zapewne dużo w tym racje, ale niczego to nie tłumaczy. 

Na "pocieszenie" piłkarzom Bayernu pozostaje fakt, że przegrali z naprawdę dobrą drużyną piłkarską. Zmotywowaną i grającą do ostatnich sił. Znamienne było, że po ostatnim gwizdku sędziego wielu piłkarzy FC Porto padło z wycieńczenia na boisko.

O Robercie Lewandowskim niewiele da się napisać. Próbował szarpać się, ale efekt był zerowy.

Piłkarzom Bayernu pozostaje jeszcze rewanż u siebie. Wystarczy strzelić dwie bramki. Zadanie w pełni do wykonania. FC Porto wygrało ten mecz (też), bo bajkowo otworzył się im wynik. To już nie powtórzy się w Monachium. Mimo wszystko stawiam w dwumeczu na Bayern, pod warunkiem, że FC Porto wyczerpało już swój limit szczęścia?

Warto odnotować pracę sędziego w tym meczu. Carlos Velasco pokazał klasę, jaką rzadko spotyka się na boiskach piłkarskich. Myślę, że większość obserwatorów tego meczu zapamięta pracę sędziego i to, że pozwolił grać w piłkę!

2 komentarze:

  1. Alonso i Dante najlepsze lata mają już poza sobą. Poza tym Dante nigdy tuzem piłkarskim nie był. Obrona Bayernu w 50% do wymiany i to natychmiast. Pep wie co trzeba zrobić i niech to zrobi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście. Dwie bramki dla Porto ustawiły mecz, a Neuer miał mnóstwo szczęścia, że nie wyleciał z boiska. Obrona w takich sytuacjach jest odruchowa. Idziesz na raz i zwykle nie udaje się obronić.

    OdpowiedzUsuń