facebook

sobota, 19 marca 2016

sobota, marca 19, 2016
Allianz Arena
Liga Mistrzów, a dokładnie rzecz ujmując, kilka czołowych piłkarskich klubów europejskich odjechało światowej piłce nożnej na kilka piłkarskich lat świetlnych. W tych klubach jest i jakość i widowisko. 

Ostatnim takim wydarzeniem był rewanżowy mecz pomiędzy Bayernem i Juventusem, który rozegrano 16 marca na Allianz Arena. W niezwykle dramatycznych okolicznościach Bayern wydarł Juventusowi awans do 1/4 finału tegorocznej Ligi Mistrzów.

Po remisie 2:2 w Turynie wydawało się, że Bayern bez większych problemów wygra rewanżowy mecz i awansuje. Nic z tego. Juventus to zbyt dobra drużyna, aby nie wykorzystała największej słabości Bawarczyków, którą od jakiegoś czasu jest formacja obronna tej drużyny. Pep miesza w obronie i tak namieszał, że po 30 minutach było ... 2:0 ... ale dla Juventusu. 

Nic nie wskazywało, że Bayern odrobi straty, bo w czym, jak w czym, ale w grze obronnej Włosi to mistrzowie świata. Catenaccio czyli włoski taktyczny rygiel obronny to ich znak rozpoznawczy. Włosi mieli jeszcze jeden atut na boisku. Był nim Alvaro Morata, który stwarzał olbrzymie zagrożenie dla słabo grających obrońców Bayernu. 

Kluczowym dla Juventusu momentem była 72 minuta, gdy na boisku za Moratę pojawił się Mario Mandzukić. To, jak okazało się później, był fatalny w skutkach błąd Massimiliano Allegriego. Minutę później Robert Lewandowski zdobywa kontaktową bramkę, co daje sygnał do ataku dla piłkarzy Bayernu. W doliczonym czasie gry Thomas Mueller wyrównuje stan meczu na 2:2. Dogrywka była tylko formalnością. Thiago Alcantara (108') i Kingsley Coman (110') dopełniają tej formalności. Juventus przegrał wygrany mecz, a Bayern powrócił do Ligi Mistrzów.

W 1/4 finału Ligi Mistrzów czeka Bayern spacerek z Benficą. Wszak Benfica przegrała wszystkie dwumecze z Bayernem w historii rozgrywek europejskich. Portugalczycy są bez szans? 

post scriptum:
Moją uwagę w trakcie meczu zwróciła apatia i brak dopingu ze strony publiczności zgromadzonej na Allianz Arena. Gdzie byli kibice Bayernu? Pili piwo i pałaszowali chipsy? Obudzili się dopiero po bramce Lewandowskiego. Zawsze wydawało mi się, że jak ktoś chodzi na stadion to nie po to, aby zachowywać się, jak przed telewizorem, co nie oznacza, że ja w trakcie meczów przed odbiornikiem TV piję piwo i zmagam się z chipsami? Nic z tych rzeczy!

0 komentarze:

Prześlij komentarz