facebook

piątek, 13 czerwca 2014

piątek, czerwca 13, 2014
brazilTen sarkastyczny tytuł, który nadałem niniejszemu wpisowi, jak zapewne domyślają się wszyscy fani piłki nożnej odnosi się do inauguracyjnego meczu Mundialu w Brazylii.

Zwycięstwo gospodarza mistrzostw świata Brazylii w inauguracyjnym meczu z Chorwacją w stosunku 3:1 (1:1) było jak najbardziej ... nie zasłużone. 

Bohaterem, jak zwykle bywa w takich przypadkach, był sędzia spotkania. Tym razem padło na znanego kibicom naszej Ekstraklasy japońskiego arbitra Yuichi Nishimura. 

Wszyscy widzieli (może za wyjątkiem fanatycznych kibiców Brazylii), że Dejan Lovren nie faulował Freda. Fred położył się na Chorwacie i to raczej Brazylijczyk faulował Chorwata. Piłka nożna to jednak taka dziwna dyscyplina w której decyzje sędziego są nieodwołalne. Ten anachronizm trwa od początku istnienia piłki nożnej i ma się całkiem dobrze. W piłce nożnej obowiązuje zasada, że ten kto ma gwizdek ma monopol na wszystko w trakcie spotkania. Wczorajszy mecz udowodnił to wszystkim na świecie po raz nie wiadomo już który!!!

Zapewne FIFA nic z tym nie zrobi, bo to prywatna firma i kieruje się zawsze tą samą zasadą w takich przypadkach. Decyzje sędziego są niepodważalne. Nie ważne, czy nastąpiła pomroczność jasna, czy też ciemna. Co było to było. Kropka!!!

Wracając do samego meczu ...

Chorwacja i tak mogła ten mecz wygrać, ale panowie piłkarze chyba nie za bardzo się lubią. Za dużo było gestykulacji i wzajemnych uwag między Chorwackimi piłkarzami. To nie buduje drużyny. Przynajmniej przez ekran telewizora nie czuło się ducha drużyny wśród chorwackich piłkarzy.

Brazylia zawiodła na całej linii. Dali sobie strzelić pierwsi bramkę ... a właściwie sami ją sobie strzelili (Marcelo). Grali bardzo chaotycznie i bez pomysłu. To nie był zespołowy futbol. Ponadto widać było, że są bardzo zestresowani. Gdyby nie wielka pomoc, to zapewne byłaby wielka klapa. Może to pierwsze koty za płoty i w następnych meczach zobaczymy wielką drużynę. Oby tylko nie stało się tak, czego ilustracją mogą być słowa rozgoryczonego chorwackiego obrońcy Verdana Corluki: "Powinniśmy dać im puchar i każdy może wracać do domu".

Nic nie napisałem o Neymarze, który strzelił dwie bramki w tym meczu, bo i nie ma co pisać.

Wszystkim wydaje się (prawie wszystkim), że Brazylia musi zajść bardzo daleko w Mundialu, a nawet wygrać ... bo to gospodarz i 5-krotny mistrz świata. Otóż nic nie musi! Brazylia może odpaść po eliminacjach i nic w tym, poza sportową sensacją nie powinno być.

Brazylia - Chorwacja 3:1 (1:1)
Bramki: Neymar (29, 71-karny), Oscar (90) - Marcelo (11-samobójcza).

Żółte kartki: Neymar, Luiz Gustavo - Vedran Corluka, Dejan Lovren.
Sędziował: Yuichi Nishimura (Japonia).
Widzów: 62 103.

Brazylia: Julio Cesar - Dani Alves, Thiago Silva, David Luiz, Marcelo - Paulinho (63. Hernanes), Luiz Gustavo - Hulk (68. Bernard), Oscar, Neymar (88. Ramires) - Fred.

Chorwacja: Stipe Pletikosa - Darijo Srna, Vedran Corluka, Dejan Lovren, Sime Vrsaljko - Luka Modrić, Ivan Rakitić - Ivan Perisić, Mateo Kovacić (61. Marcelo Brozović), Ivica Olić - Nikica Jelavić (78. Ante Rebić)

0 komentarze:

Prześlij komentarz